Poznacie nasze urocze zwierzątka! Każde z nich jest wyjątkowe i ma niepowtarzalny charakter. Kochamy je, a każdy z nas ma swojego ulubieńca. Odwiedzając nas, na pewno znajdziesz wśród nich zwierzaka, którego polubisz najbardziej. Ale najpierw poznaj lepiej wszystkich!
Jestem najmniejszy w naszym męskim stadzie. Zawsze chętny do głaskania i przytulania. Moim przysmakiem są marchewki. W stadzie jestem najbardziej chętny do zabawy. Często to ja zaczepiam kolegów i bawię się z resztą stada w berka czy ćwiczę zapasy.
Gdy zamieszkałem w Zagrodzie, nazywany byłem Pudelkiem, dzięki mojej fryzurze. Wraz z Heńkiem lubię wyjeżdżać do przedszkoli i innych ośrodków. Bardzo często jestem pierwszą alpaką, która wita Was na pastwisku. Jak zarezerwuję sobie kubeczek smakołyków, to odejdę, dopiero kiedy będzie już pusty. Chętnie się przytulam i pozwalam głaskać, ale pamiętajcie – nic za darmo. Wyznaję zasadę: „Najpierw marchewka, później głaskanie”.
Mówią na mnie „ciekawska alpaka”, gdyż uwielbiam zaglądać w każdy zakamarek. Mam czarujące spojrzenie! Każdy, kto spojrzy w moje oczy, od razu zapomni o wszystkich problemach i bolączkach. Marchewek i lucerny nigdy nie odmawiam. Widzieliście, jak śmiesznie skaczą alpaki? To właśnie ja robię to najlepiej.
Mówią na mnie Dawid – Król Dawid. Jestem przywódcą naszego męskiego stada. Pilnuję, żeby wszyscy byli razem. Gdy reszta świetnie się bawi bądź odpoczywa, jestem zawsze czujny. Wypatrzę nawet najmniejsze potencjalne zagrożenie. Wiecie, że alpaki też są wykorzystywane do pilnowania stad owiec? Zdecydowanie nadaję się do tego. Chociaż nie lubię być głaskany i przytulany, pamiętajcie, żeby mnie poczęstować marchewką. W końcu cały czas jestem na służbie i muszę mieć siły!
Mówią o mnie najsłodsza! Jestem najmniejszą alpaką w całym stadzie. Gdy patrzysz na moje uszy, zastanawiasz się, czy to nie kucyki. Chętnie podchodzę do wszystkich gości po smakołyki. Pozwalam się nawet głaskać, jeśli mnie nie straszysz. Uwielbiam się bawić z resztą koleżanek, czasem gonimy się po pastwisku.
Zdecydowanie moje umaszczenie wpływa na moją wyjątkowość. Łatki na pyszczku dodają mi uroku i przyciągają spojrzenia. Jestem przyjaźnie nastawiona do ludzi i do reszty towarzyszy w zagrodzie. Moje motto to: „Spieszcie się powoli”, dlatego nawet w drodze na pastwisko zawsze mam czas i swoje tempo.
Słyszeliście o tym, że są dwie odmiany alpak? Jako jedyna w zagrodzie jestem rasy Suri. Moja wełna różni się od wełny pozostałych. Czasem ktoś mówi, że mam dredy bądź piękne loki. Moja wełna w dotyku jest jeszcze delikatniejsza. Z reguły zachowuję bezpieczny dystans. Z uwagi na to, że jestem najstarsza w stadzie, młodsze koleżanki traktują mnie jak autorytet, a na początku naszej znajomości nawet jak mamę.
Razem z Kinią jesteśmy najmniejsze, a pomimo tego we dwie zjadamy większość smakołyków na naszym kobiecym pastwisku. Mówią, że tempo zjadania marchewek zbliżone mam do Mikiego. Hmm… może ktoś kiedyś urządzi nam małe zawody i będziemy mieć okazję, żeby to sprawdzić? Mam piękną czarną wełnę i tego samego koloru duże oczy. Mimo mojego umaszczenia zdecydowanie nie można o mnie powiedzieć, że ze mnie czarna owca tego stada. Jestem bardzo towarzyska.
Choć jestem bardziej strachliwy niż Cezar, mówią, że to ja bardziej przypominam wyglądem kangura. Miło mi słyszeć takie komplementy. Jeśli chcesz zobaczyć, jak się wygłupiamy z Cezarem, odwiedź Zagrodę z rana lub późnym wieczorem. Naszym ulubionym zajęciem w ciągu dnia jest wylegiwanie się. Koniecznie wrzućcie nam kilka plasterków marchewek do zagrody, bo jak reszta zwierzaków wprost je uwielbiamy.
Widzieliście kangura? A kangura albinosa? To właśnie cały ja. Nie dość, że przyciągam uwagę pięknym białym kolorem, to czerwień moich oczu przykuje niejedno spojrzenie. Zdecydowanie tutaj rządzę. Zawsze pierwszy jestem przy jedzeniu. Wiecie, że my kangury uwielbiamy jeść liście lipy i wierzby, no i oczywiście mleczyk? Mniam, mniam. Jeśli poczęstujesz mnie smakołykiem, to może pokażę Ci, jak wysoko potrafię skakać.
Mówią o mnie mały koziołek, chociaż już nie jestem taki mały. Wielkością doganiam moją mamę, Miecię. Jak przystało na każdego koziołka, czasem lubię psocić. Moim ulubionym zajęciem zaraz po jedzeniu jest skakanie po drzewach, ławkach i reszcie naszego placu zabaw. Jeśli tego nie widzieliście, koniecznie musicie nadrobić! A za odrobinę smakołyków pokażę Wam jakąś sztuczkę.
Mieszkam w zagrodzie z moim synkiem, Maniusiem. Jak przystało na mamę, uczyłam go wszystkich kozich zwyczajów, bo tak robią dobrzy rodzice. Widzieliście, jak walczą kozy? Albo nasze zapasy na rogi? My z Maniusiem często się tak bawimy. Uwielbiam też urządzać spacery po zagrodzie i zjadać wszystko, co wpadnie mi do pyszczka. Dlatego czasem niektórzy mówią na mnie miotełka.
Jestem kucem szetlandzkim. Mam żwawy temperament. Ciągle jestem w ruchu. Podobnie jak moja towarzyszka, Tusia, szaleję za marchewkami i jabłkami. Zielona trawka śni mi się po nocach. Jestem ciekawska i zawsze chętna, by sprawdzić, co jest za bramką zagrody. Otwartą bramkę potrafię zlokalizować w sekundę. Jak myślicie, kto jest szybszy? Często wieczorami bawię się z innymi zwierzakami z naszej zagrody. Gonitwy i brykanie to moje ulubione zajęcie w ciągu dnia.
Tak samo, jak Luna należę do rasy kuców szetlandzkich. W naszym malutkim stadzie to właśnie ja jestem przywódcą. Jak przystało na mniejszą wersję konika, uwielbiam marchewki, jabłka oraz wieczorne galopady z Luną. Mam jasną gęstą grzywę, bardzo lubię być czesana. Widzieliście, jak się bawią konie? Uwielbiamy oprócz wieczornych galopów podgryzać się. Dla nas – koni – jest to bardzo przyjemne. Codziennie się tarzamy i w lecie uwielbiamy wygrzewać nasze ciała na słonku.
Jak Fiona ze Shreka jestem ruda. Uwielbiam kicać w tę i z powrotem. Jestem bardzo towarzyska. Chętnie pozwalam się głaskać. Nie straszne mi też dotykanie moich uszu. Gdy widzę przed sobą marchewki, moje oczy robią się jak pięciozłotóweczki.
Podobnie jak Fiona uwielbiam kicać. Czasem zdarza się, że urządzamy małe zawody, kiedy nikt nie patrzy. Wiemy dokładnie, gdzie jest trzymany zapas marchewek. Jak myślicie, co z nimi robimy? Oczywiście podjadamy. Zdradzę wam sekret: nie zawsze jesteśmy grzeczne, więc zdecydowanie nie zostawiajcie blisko nas kurtek ani innej garderoby, bo to zachęta dla naszych ostrych zębów.